I tak wyposażeni w mapy terenoewe wyruszyliśmy do Rybiny. Ocec autem przez starą cegielnię, a ja z dzieckami do Groszkowa. Miała być ścieżka rowerowa, a wyszło jak zawsze.
Szliśmy polami z dylematem czy dobrze idziemy Witek co chwila spoglądał na mapę i mnie pocieszał, że raczej jest ok.
Nie ma się co dziwić z naszej radości kiedy zobaczyliśmy pierwszy drogowskaz.
A za Groszkowem postanowiliśmy zrobić sobie mały piknik między polami. Z map wynikało, że jesteśmy w połowie drogi.
Ocec już poważnie zaczął się niepokoić o nas, ale ja zauważyłam słupek kilometrażowy rzeki Szkarpawy i musiałam cyknąć focię.
A chwilę później już znak, że jesteśmy w Rybinie. Jeszcze tylko parę telefonów przy którym moście się spotykamy bo trzeba wiedzieć, że Rybina to skrzyżowanie rzek i mosty są dwa, albo nawet trzy.
I tak aby nie pomylić mostów spotkaliśmy się przy domu kultury. Ocec z przyczaiki zrobił nam fotkę.
Na deser został nam wspólny spacer do "krańcówki " kolejki wąskotorowej. Żeby było ciekawiej krańcówka w wersji obrotowej, mało wersja obrotowa na moście.
Bardzo ciekawa konstrukcja tak bardzo ciekawa, że Ocec chciał dokładniej się przyjrzeć budowli jak każdy facet.
A, że nic nie wywęszył to wsadził Olinowy wóz na tory. I tu proszę zobaczyć jak doskonały jest rozstaw kół. Olka torami zjechała prawie do samego samochodu.
W domu przywitali nas nasi nowi znajomi. I tak zaczęły się nocne Polaków rozmowy. Bardzo ciekawe Polaków rozmowy.
Statystyka:
Sztutowo - Rybina 10 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz