Gdybyście mieli jakieś pytania lub chcielibyście do mnie po prostu napisać prywatną wiadomość, możecie skontaktować się ze mną mailowo: olka.fasolka000@gmail.com

wtorek, 18 sierpnia 2015

Dzień czwarty

Hmmm... Od czego by tu zacząć? Ponieważ to ja, Ysek, zacząłem, więc pozwolę sobie tylko wrócić do wczorajszego dnia i podkreślić, że dziewczyny (Agnieszka i Ola, noo... Cioćka trochę też) padły wczoraj jak kawki i przespały całe popołednie. Oczywiście słyszę właśnie wyrazy oburzenia i sugestie, że kłamię ale tak było, jako żywo!
A teraz krótki przegląd dzisiejszego dnia:
Zaczęło się rano - już Wy wiecie, od czego? ;) Tak, tak, drogie robaszki... Od PLANOWANIA! :)
Plan znów był krótki: Jedziemy do Wisełki razem, zaliczamy cymbergaja (prawie) razem, a jednocześnie robimy zakupy i kanapki na drogę. A potem ruszamy.
Realizacja planu wyglądała tak:
Zaliczamy cymbergaja.
Robimy kanapki:
No... macie rację, którym coś nie pasuje. Kanapki wtedy "się robiły" (Makka z Cioćką maczały w tym palce).
A potem już miły spacerek przyjemną drogą (zupełnie jak w górach - przypisek Cioćki) do plaży, gdzie zaskoczyło nas pozytywnie zejście przystosowane do wózków.


Nauczone przykładem z poprzednich dni posmarowałyśmy się kremem z filtrem 50 tam gdzie byłyśmy opalone, ramiona zostawiłyśmy nietknięte licząc, że samo się wyrówna.


Dalej standardzik: idziemy. 
Humory na razie dopisują.
Tym bardziej, ze Yskowi fala zmoczyła tyłek, gdy robił powyższe zdjęcie. Radość Olki z cudzego nieszczęścia - bezcenna.
Wciąż nie było tak, jak obiecywał Kuba T. i wiatr nie chciał wiać w plecy. (A przecież dziewczyny wcale nie są takie płaskie z przodu, a wręcz przeciwnie.  - przypisek Yska) Zgodnie z hasłem Monty Pythona dziewczyny znalazły jaśniejszą stronę życia i radowały się z darmowego piaskowego pilingu.
To ja Cioćka, na chwilę wyrwałam klawiaturę. Komentuję powyższe: jasne!
Dość szybko okazało się, że jednak silny przeciwny wiatr nie ułatwia sprawy. Ups... Widać to doskonale przez porównanie z następnym zdjęciem:

I tylko Olka się cieszy. Wiecie już z czego? ;)
Oczywiście było sporo przerw technicznych, łącznie dwie.

Oprócz przyjmowania płynów i pokarmów, spędzaliśmy je na zadawaniu sobie pytania "gdzie my kurna jesteśmy?"
Żeby dodać dramatyzmu niniejszej opowieści dodamy tylko, że zaginął podczas jednej z przerw telefon Yska czyli popiaskowego donosiciela. 
Wiatr z piaskiem w pysk, to pikuś. Grząski piasek i nieokiełznane fale to też pikusie. Dopiero zestawienie ich wszystkich z naszym taborem może oddać powagę sytuacji.
Plan ogólny:
Plan szczególny:
Dziewczyny rechoczą, a ja proszę zwrócić uwagę na gustowne udekorowanie górnych poręczy. Tak, tak... To skarpetki Oli - po zdradzieckiej napaści jednej z fal musieliśmy dokonać obsuszania przez rozbieranie. A zaraz potem ogrzewanie przez opatulanie. Zupełnie serio podpowiem, że nas rozgrzewał ruch, a Ola jednak była na najbardziej wysuniętym w stosunku do wiatru posterunku i przyjmowała cały impet. 
Oto nasz muminek:
Zdjęcie zostało wykonane na zejściu z plaży na wysokości kempingu Tramp, gdzie zakończyliśmy dzisiejszy etap nierównej acz wciąż zwycięskiej walki z przeciwnościami. Tu: najbardziej przeciwnym wiatrem. I tak jesteśmy dumni z dzisiejszego osiągnięcia, co można przeczytać w statystyce poniżej.
PS (czyli przypomniałem sobie)
Telefon się znalazł - dziękujemy nieznajomej acz przesympatycznej (sądząc po głosie) pani, która go podniosła, otrzepała z piasku i przytuliła do ucha, a następnie przekazała przesympatycznemu (a jakże!) panu parkingowemu, który z kolei - po małym quizie na temat kolorów telefonów - oddał go nam z uśmiechem.
Dziękujemy wszystkim kierowcom samochodów jadących drogą 102 w stronę Międzywodzia, że nas nie rozjechali ani nawet nie zdmuchnęli z pobocza, którego nie ma na tej drodze.
Cioćka dziękuje również (a my razem z nią) dwóm nieznajomym kierowcom, którzy kolejno umożliwili jej dotarcie do Wisełki celem odbioru naszego Groszka. I całe szczęście, że dojechała cało. I zdradziła nam, gdzie są klucze od kwatery, bo ona nie wzięła kasy, my kluczy, a Agniecha wlazła tylnymi drzwiami i nawiązywała konwersację przez okienko z Yskiem i Olą siedzącymi na ławeczce i udającymi, że wcale nie chce im się do domku...
Zupełnie serio dziękujemy za nieoczekiwane i tym bardziej pozytywnie rozwalające wsparcie od PoPiaskowych wędrowców. I to nic, że do Dębków, to może w przyszłym roku dojdziemy. :) 
Wszystkim, którzy nas wspierają sesemesami, emaliami, komentarzami i - tak po ludzku - myślami, również serdecznie dziękujemy. Nawet nie wiecie (a i chyba my nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę) jak dużo dla nas to znaczy. W sensie - daje nam siłę walczyć z przeciwnościami. I nie tylko losu...
To jak? Poczuliście się jak na gali oscarowej? Bo my troszeczkę już tak. :)
I tym optymistycznym akcentem kończymy dzisiejszą fiszkę i idziemy lulu... 
Tutaj Agnieszka dodaje swoje zdanie:
Ja chciałam tylko napomknąć taki niusik z dzisiejszego poranka, jak to Zbyszek pyta się Ewci: "Kochanie - bejbe Ty moje- gdzie jest nasza ładowarka?" Na co bejbe (czyli Ewcia) odpowiada słodko "na wierzchu". A ja rozglądam się i sobie myślę: "Kurcze! Ale przecież tu wszystko jest na wierzchu!" :D
Ot, taka mała refleksja, jak sobie mieszkamy. I nawet wózek nocuje dziś pod gwiazdami, bo przecież nie będzie padało... :)
Mała statystyka: 
Wtorek 18.08.2015, 
Odcinek Wisełka - Camping Tramp (popod Międzywodziem) 
Czas: 12:30 - 15:00 
Odległość po plaży:  6,6km  


3 komentarze:

  1. Kasia Kaczmarek19 sierpnia 2015 10:38

    Rewelacja ! Każdy wpis czytam z zachwytem, uśmiechem i podziwem dla całej ekipy ! Zdjęcia bajeczne, uśmiech Olki bezcenny ! Na jednym zdjęciu jak mały talib zakryta po uszy ! :-)
    Będziemy śledzić Wasze poczynania w podróży i życzymy słonecznych dni, jak do tej pory, uśmiechu od ucha do ucha i jak najwięcej siły w nogach ! :-)
    Jesteście zaje..ści , to tak na wypadek jakby Wam ktoś tego nie powiedział !
    Całujemy z gorącej Krainy Pyrlandii !
    Kaczmarki3 (Michal,Kasia i Zośka)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marcin Wieczorek19 sierpnia 2015 13:44

    Ja też jestem pod wrażeniem inicjatywy, i Was biorących w niej udział, również śledzę i będę śledził, podziwiam i dziękuję za Was jesteście wspaniali, a Lublin ( groszek) fajowy :) ładniejszy niż z energetyki, pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  3. To już widzę nie jest wózek Oli , tylko jakiś wielozadaniowy pojazd księżycowy :) Wasz blog jest super ! Czekam na Was na Mierzei Wiślanej ( Sztutowo) !

    OdpowiedzUsuń