Dzisiejszy dzień zaczęliśmy leniwie, Ocec celebrował śniadanie, Kaśka z Olką rozpoczęła od kłótni o telefon, a Makka tzw. międzyczasie zrobiła pranie, po czym zamieniła nasz domek w nadmorski stragan z pełną rozmiarówką.
Droga do Darłówka wschodniego była szybka, więc znalazł się czas na kupno pamiątek znad morza i oczywiście cymbergaja. Jako, że Ocec wraca jutro do Łodzi, dzisiaj dokonał zakupu świeżo wędzonych ryb.
Aż dziw bierze, że po drugiej stronie portu ujrzeliśmy plażę jak malowanie, piękny biały piasek,
I jak to na autostradzie w 20 minut pokonaliśmy odcinek 1,5 km.
Po raz kolejny skończył się asfalt na przybrzeżnej drodze, po szybkiej naradzie podjęliśmy decyzję, że Kaśka odstawia Groszka do Wicia, wychodzi nam naprzeciw, a my realizujemy
- plan A - próbujemy pokonać odcinek ok 10 km plażą,
- plan B - jeśli nie damy rady schodzimy na przybrzeżna trasę rowerową.
Rozstaliśmy się na 269 km.
Jeśli mamy wybierać, grząski piasek (z którym walczyliśmy przez ostatnie 3 dni) czy falochrony, które też są przeszkodą, wybieramy falochrony. Do naszej statystki zliczaliśmy falochrony, jednak w dniu dzisiejszym daliśmy sobie spokój, kto by liczył drzewa w lesie?
Dla porównania z dniem wczorajszym, dzisiaj nie potrzebowaliśmy obuwia :)
"Jeśli przerwa między Żubrami, to tylko mała"
Poranny foch Olki odpuścił...
Rozstaliśmy się z Kaśką na 269 km, by spotkać się na 265 km.
Makka i Ocec przybyli 4 km, a Kaśka w międzyczasie oprócz głównego zadania jakim było przestawienie Groszka zdążyła:
- zgubić kluczyki do naszej kwatery,
- odwiedzić potencjalne miejsce zagubienia kluczy, niestety bezskutecznie
- wezwać interwencyjnie gospodarzy - w normalnych warunkach można było poczekać na porę wieczorną, aż wszyscy wrócą na bazę, jednak jak wspomnieliśmy wcześniej Ocec kupił ryby, nie było zatem rzeczy ważniejszej od umieszczenia ich w lodówce - stąd taka determinacja, Pan gospodarz zrezygnował z kąpieli słonecznej i w trybie natychmiastowym pojawił się w bazie, RYBY uratowane !!!
- po rozpakowaniu Groszka i zabezpieczeniu kolejnego kompletu kluczy wyruszyła na spotkanie 3 wędrowców.
Nasze ślady...
Wczoraj na horyzoncie wypatrywaliśmy portu w Darłówku, dzisiaj mamy go za plecami Hurra...
Dzisiaj podczas naszej podróży zamiast "wilczych dołów" mogliśmy spotkać takie działa sztuki piaskowej:
Mamy geograficzne połowinki !!!
co nie oznacza, że jest to połowa mojej wyprawy, ale powód do świętowania wyśmienity.
Ostania wspólna rybka.
PS 1 - Drogi Ocecu, dzięki za wspólny tydzień, i za to że mnie wspierasz w tym szalonym pomyśle. Czekaj na nas - wracamy za tydzień :)
PS 2 - chciałam (ja Kaśka) poinformować, że dzisiaj udało mi się jeszcze zostawić Groszka na 6 godzin na światłach, mam nadzieję że jutro odpali
Statystyka:
Sobota: 27.08.2016r.
Odcinek: Darłówek Wschodni - Wicie (zejście około 800 m od miasteczka)
czas: 14:15 - 18:30
Odległość po plaży: 8,6 km
Odległość całkowita: 11,5 km
Liczba pokonanych schodów - brak
Liczba falochronów - LAS
Muszę Was zmartwić. Ten głaz wbrew pozorom nie wyznacza żadnego środka. http://www.popiasku.pl/?s=srodek-wybrzeza
OdpowiedzUsuńSuper Wam idzie ���� opalenizna już jest. Zazdroszczę tej pysznej rybki i zimnego piwka, ah. Niby wszystko można kupić, ale smaku rybki prosto z nad Morza nie da się opisać ����
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciuki kochani i dalej Was podziwiamy !