Dzień ósmy był ostatnim dniem na naszej pierwszej kwaterze. Aby skorzystać z uroków plaży i oczywiście posuwać się do przodu, zmuszeni byliśmy bardzo szybko, sprawnie a przede wszystkim kompletnie ewakuować się z miejsca naszego noclegu. Pakowanie nie mogło być jednak chaotyczne-przypadkowe, bowiem planowaliśmy dokończyć trasę na Wyspie Sobieszewskiej. Olinowy wóz terenowy musiał być gotowy do szybkiego wystawienia. Po trzech etapach naszej podróży doszliśmy już do perfekcji!!!
Ze względu na trudne warunki i ograniczenia czasowe tego dnia, Makka powędrowała samodzielnie, zostawiając Olkę z Ysekeim i Cioćką.
Po pierwszym etapie, z małą przerwą fizjologiczną na wejściu nr 7 Makka kontynuowała marsz.
Planowanym miejscem spotkania miało być zejście przy ujściu Wisły.
Makka sprawnie pokonała dystans, napotykając na swojej drodze niewielu turystów.
Z przesympatyczną Panią poszukującą bursztynów ucięły sobie miłą pogawędkę. Oczywiście Makka serdecznie pozdrawia miłą Panią.
Widok lewego brzegu Wisły i wyczekiwane wejście nr 1 zwiastowało koniec dzisiejszego etapu, jednak okazało się początkiem bardziej dramatycznych chwil, zwłaszcza, że zegar Makki zaprogramowany jest na 3 godziny,
Makka naprowadzona z lekka przez Yska w którym kierunku najszybciej dotrze do wyjścia postanowiła zweryfikować te informacje. W tym celu weszła na pobliską ambonę (poniżej widok z ambony na Wisłę)
a z drugiej?????
jeziorko, staw??? i ogromne połacie dzikich róż
O co chodzi? gdzie ja jestem?
Kilka kilometrów Makka błąkała się po lesie, zaroślach.
Na szczęście napotkani młodzi turyści naprowadzili Makkę na właściwy kierunek.
Okazuje się że doświadczenia lat młodzieńczych, zabawy w podchody są niejednokrotnie bardziej cenne niż najnowszy model smartfona.
Makka bez najmniejszych problemów dostrzegła znaki pozostawione przez swoich (na zdjęciu z lekka rozjechana strzałka).
Po prawie 1,5 godzinie od zejścia nr 1 na plaży Makka dotarła do zejścia nr 1 w lesie, owacyjnie bombardowana szyszkami przez Cioćkę, Yska i najbardziej rozradowaną Olkę. Wszak wszyscy wiedzą, że Ola uwielbia takie zabawy.
Pozostało nam tylko przeprawienie się promem na drugą stronę Wisły i zameldowanie na nowej kwaterze w Mikoszewie.
Niniejszy post, jest wyłącznie relacją Makki. Na pewno Cioćka i Ysek uzupełnią ten wpis o dodatkowe informacje i oczywiście zdjęcia, jeśli uda się je odzyskać z komputera po reanimacji.
Statystyka
Dystans: Wyspa Sobieszewska - Orle - Wyspa Sobieszewska - lewy brzeg Wisły - 6 km
Schody: brak
Tabliczek Gdańsk 1 jest chyba ze cztery. :)
OdpowiedzUsuń