(Już po załadowaniu do bloga powyższego zdjęcia, Cioćka stwierdziła ze smutkiem, że jej opalenizna nie była aż tak spektakularna...)
W każdym razie, porannych odkryć jeszcze nie nadszedł kres (że się tak poetycko wyrażę) Owoż w nieodległej odległości miejscowy jednooki kocur zabawiał się jakąś sznurówką. Zaciekawiony podszedłem bliżej i dosłownie w ostatniej chwili wyrwałem z paszczy potwora milusie zwierzątko. Nie omieszkałem pochwalić się dziewczynom, na co zareagowały głośnym ŁaAaaa!.. Tylko Ola wykazała się stoickim podejściem do życia i olimpijskim spokojem w obliczu gada:
Planowanie było krótkie, bo co tu planować. Agnieszka na plażę, a my do miasta po łożyska.
Wróciliśmy więc do Międzyzdrojów, wysadzić Agniechę w miejscu, gdzie wczoraj zakończyła swój marsz. Pożegnanie było krótkie i wesołe, choć w powietrzu wisiało kilka pytań; Jak sobie poradzi? Jak my sobie poradzimy z Olą? No i najważniejsze: Jak Ola poradzi sobie z nami? ;)
Zgodnie z sugestią gospodarzy kwatery udaliśmy się do Kamienia Pomorskiego, gdzie dojazd do polecanego serwisu skuterów wraz z parkowaniem trwał dłużej niźli sama wymiana łożysk, która zajęła panom (przemiłym) jakieś 5 minut. Cóż było robić? W samochód i na promenadę do Dziwnowa polansować się troszeczkę.
Ja stoję przed salonem gier i widzę tłumek ludzi rozglądających się dookoła i próbujących coś komuś wytłumaczyć. Kiedy dotarło do mnie słówko "poczta" zakradłam się z aparatem wiedziona niezawodną babską intuicją i jak prawdziwy paparazzi udało mi się cyknąć fotkę z zaskoczenia:
Już w komplecie wróciliśmy do bazy. Sportowcy wiedzą, że po wysiłku fizycznym trzeba uzupełnić węglowodany. My też to wiemy, bo my w ogóle dużo wiemy ;) Tak więc do garów, a właściwie gara, bo potrawy jednogarnkowe rządzą, parę minut i obiad gotowy. Dla zainteresowanych podaję przepis: wrzucamy co mamy w lodówce do gara, na to makaron, na makaron trochę sera, na ser pomidor. Zapiec.
Po takiej wyżerce należy się leżakownie, Ale nie technicznym! Zbyszek musiał założyć koła do wózka i zrobić mu przegląd techniczny, a ja musiałam mu zrobić zdjęcie.
A teraz pora na Telesfora, czyli Agnieszka donosi, co się działo, gdy jej nie było:
No właśnie... A ja, wyposażona w mapę, na której się nie znam, z przykazaniem "idź czerwonym szlakiem" poszłam do przodu. Kawcza Góra. Żaden problem - widać ją z daleka, schody wysokie. Szlak czerwony na kamieniu (kiedyś bym pomyślała, że ełkaesiaki tu były - podróże kształcą). Mam dojść do klifu - ale jak wygląda klif? W życiu go nie widziałam! :) Jak już do niego doszłam, to pomyślałam, że - skoro nie ma nic innego - to pewnie jest on. Miałam minąć największy głaz, ale tyle ich było, że nie chciało mi się mierzyć każdego celem ustalenia największego. O kurna, ale podróż! Idę sobie i rozglądam się, gdzie tu jest to GrodnoI? Wiatr się zerwał - Kuba Terakowski twierdził, że będzie w plecy, a tu jakoś nie tak. I w poszukiwaniu GrodnaI tak się zastanawiam, dlaczego nie ma żadnych tabliczek? Na przykład z napisem "Jesteś w Grodnie". Jakiś miły pan poinformował mnie, że najpierw będzie jedno zejście, potem drugie zejście a na końcu wielki zjazd dla wózków i to już będzie Wisełka. A ja przy Grodnie II - wielkie halo! Cztery schodki...
Tak sobie szłam i szłam a wiatr w oczy wiał... Jak zobaczyłam, że tłum gęstnieje, to okazało się, że już jestem na zejściu do Wisełki. Pod umówioną pocztę (która tak naprawdę nie istnieje). No! Dziękuję Państwu! ;)
A teraz serio: Całe szczęście, że nam się to łożysko rozpadło i szłam sama - na odcinku Międzyzdroje - Wisełka, teren był bardzo trudny, kamienisty i z wózkiem nie do pokonania.
Mała statystyka:
Poniedziałek, 17.08.2015,
Odcinek Miedzyzdroje (ul. Campingowa, baza rybacka) - Wisełka.
Czas: 10:42 - 15:00
Odległość po plaży: 7,8km
Taką opaleniznę w " kratkę" miałem ostatnio po maratonie. Miałem krótkie spodenki i getry. Góra ud i dół łydek są białe. Opalone są tylko kolana :)
OdpowiedzUsuńZbyszek smaruj, czyść, kontroluj łożyska codziennie, mam nadzieję że po kolejnych 30 km (tak szacuję koniec tygodnia) pojazd będzie dotarty i dla nas - ekipy2 stanie się bezobsługowy, gdyż jak wiadomo obsługa techniczna będzie daleko, daleko :):):)
OdpowiedzUsuńAgnieszka, Twoja opalenizna uwidacznia proporcje - jak u zawodowej pływaczki, trójkącik jak się patrzy :) swoją drogą Zbyszka nie smarujcie 50 :)
OdpowiedzUsuń