Gdybyście mieli jakieś pytania lub chcielibyście do mnie po prostu napisać prywatną wiadomość, możecie skontaktować się ze mną mailowo: olka.fasolka000@gmail.com

niedziela, 16 sierpnia 2015

Zaczęło się...

Od ostatniego wpisu minęło trochę czasu wypełnionego intensywnymi przygotowaniami. A to serwis naszego Groszka, a to ostatnie ustalenia menu, a to odkreślanie listy zakupów... Jeszcze tylko zabudować półki, jeszcze tylko spakować walizy, jeszcze tylko zaklepać kwaterę, jeszcze tylko kanapki na drogę i ... ruszamy!
Ekipa techniczna nr1 czyli Cioćka (czyli Ewa) z Yskiem (czyli Zbyszkiem) wyruszyliśmy z godzinnym opóźnieniem. Wszystko dzięki ekipie technicznej nr3 (Baśka czyli Paulina z Bubą czyli Kubą), która pożegnała nas uroczystym grillem. Na starcie przywitała nas Agnieszka z Dyziem czyli głównym sponsorem.
Jeszcze szybkie dopakowywanko czyli upychanie: sprzętu, walizek, misek, pudeł z cewnikami, paczką pampersów i podkładów jednorazowych, leków, materaców i poduszek przeciwodleżynowych. Żeby tylko nie zapomnieć wózka, drugiego wózka, no i oczywiście suszarki do bielizny.
I w sumie moglibyśmy już ruszać (nawet Ola chciała już wsiadać) ale czekaliśmy na resztę ekipy technicznej nr2, która również chciała nam uroczyście zrobić PaPa... Wreszcie dotarła Kasia i razem z Dyziem pomachali nam na dowidzenia życząc bąwojaża i wszystkich świętych. Była godzina 22:25.
Po dojechaniu do krajowej jedynki i szybkim acz zgrabnym włączeniu się do ruchu, już po 100 metrach okazało się, że godziny spędzone nad mapami podczas planowania najbardziej optymalnej trasy Starowa Góra-Kołczewo (jedyne 510km wedle gugle mapsów) i spisywania wszystkich czekpointów, wraz z rozpiską na arkuszu A4, możemy sobie wsadzić w buty albo gdzie kto chce. Wszystko przez to, że każde z nas miało inną wizję przejazdu przez miasto Uć. Dlatego też po prostu pojechaliśmy tak,jak powiodła nas droga z pierwszeństwem. Jednogłośnie stwierdziliśmy, że wszelkie udogodnienia na literę G (gugle i giepesy) są przereklamowane i najważniejsze, że jedziemy na pólnoc. Czyli (chwilowo) na zachód. A potem na wschód. A potem się zobaczy... ;)
Droga wyglądała tak, jak przedział pasażerski Groszka po przyjeździe na miejsce:
Na miejscu byliśmy już o 8:25 (czyli tylko 10h w podróży) po przejechaniu tylko 605 kilometrów (odliczyliśmy już 10km zużytych na trafienie do kwatery za trzecim razem).
Okolica przepiękna, kwatera obszerna, manele rozpakowane, można się walnąć celem odespania zarwanej nocki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz