Dzisiaj wyjechaliśmy skoro świt tj. o 13.
W drodze wzorem dnia poprzedniego wprowadziliśmy profilaktykę przeciwdemencyjną, w wersji utrudnionej. Budowaliśmy ciąg słów wyłącznie ze zwierząt. Rekordu nie było, ale zabawa przednia.
O ile, wczorajsze zejście bezpośrednio z plaży było oznakowane nr 41, to po przejściu blisko 2 km drogi przez las okazało się, że od strony szosy żadnego oznakowania nie było. Makka obfotografowała znaki szczególne typu słupek przydrożny nr 57, tabliczkę „roboty budowalne”, powalone drzewo, by w dniu dzisiejszym być perfekcyjnie przygotowanym i bezbłędnie trafić na plażę.
Udało się za pierwszym razem, choć jak wiadomo Makka z Kaśką miały ostatnio z tym problem (patrz dzień dziewiąty).
Dojście do plaży wymagało nie lada wysiłku, techniczni dali radę.
I na tym rola Kaśki jako technicznej w dniu dzisiejszym się zakończyła.
Kaśka nadaje – tak, dzisiaj nie pchałam wózka nawet przez 10 m, Makka galopowała przez 4,5 km, potem Ocec.
Krótkie piknikowe postoje, uzupełnianie płynów i kalorii.
Kaśka wykazała się aktywnością na 3 km, i nie była to pomoc w pchaniu Olki, lecz wypychanie skutera w morze.
W tym czasie Makka wypatrzyła rewelacyjną kwaterkę na dłuższy odpoczynek.
Witek każdą mini przerwę wykorzystuje na kopanie, tworzenie piaskowych budowli, dlatego wiadomość o dłuższej przerwie przyjął z wielka euforią. Skrzętnie wykorzystał okazję by stworzyć poważniejszą budowlę. Niestety, nowy szpadelek nie sprostał wymaganiom młodego budowniczego, została mu w użyciu jedynie „część kopna”, dał radę.
W dniu dzisiejszym byliśmy w zasadzie sami na plaży, mogliśmy sobie pozwolić na przechadzkę, każdy w swoim rytmie. A, że tempo mamy różne – najszybciej galopuje Makka – to odległości między nami dochodziły nawet do 500 m.
Ta fotka wykonana została przez Witka.
Znaleźliśmy sposób na fotografię całej ekipy,
Pokonaliśmy dzisiaj naprawdę spory dystans, wszyscy z tęsknotą, lekko wygłodniali wypatrywali zejścia nr 23 w Krynicy. Musimy powiedzieć, że Krynicę wciągnęliśmy nosem. Pokonaliśmy bardzo długą centralną plażę, by jutro w porze południowej nie przeciskać się miedzy turystami. Najważniejszy dobry plan, choć w zasadzie żyjemy bez planu.
Witek, mimo że miał w nogach ponad 10 km samodzielnie pchał Olkę na podjeździe. Dobrze rokuje na technicznego ☺.
Jutro planujemy podobny maraton - dojście do słupka 4.
Statystyka:
Dystans: Słowikowo – Krynica Morska – 9,5 km, całkowita trasa z dojściami 12,5 km
Schodów: brak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz