Gdybyście mieli jakieś pytania lub chcielibyście do mnie po prostu napisać prywatną wiadomość, możecie skontaktować się ze mną mailowo: olka.fasolka000@gmail.com

wtorek, 29 sierpnia 2017

Dzień 17 etapu 3 (2017)

Raniutko gdy wszyscy szykowaliśmy się do wyprawy, Baśka zaproponowała nam śniadanie, chwaląc się, że jest jak u Magdy Gessler. Czyli wybór nieduży, wszystko świeżutkie, nie śmierdzi lodówką i nie ma pleśni. Każdy miał do wyboru: albo przedwczorajsze spaghetti, albo wczorajsze pierogi z Lidla, dodatkowo płatki na mleku. Zrobiła kanapeczki na wynos,  z chleba sprzed trzech dni. 

Można by było już ruszać gdyby nie drobny incydent. To znaczy Sasi podobno ugryzła yorka i dzisiaj właściciel przyszedł na skargę. Przepraszamy i pozdrawiamy właściciela, życząc mu miłego dnia. 

I ruszyliśmy w trasę nie wiedząc, że dzisiejszy dzień będzie dniem pozdrowień i przeprosin. 
Jadąc Groszkiem w stronę Jastarni równolegle z nami jechał pociąg Przewozów Regionalnych. Wszyscy nam machali, z maszynistami na czele. My trąbiliśmy, a oni używali swoich sygnałów dźwiękowych w gestach przyjaźni i pozdrowień. Z racji podniecenia nie zrobiliśmy zdjęcia, ale oddajemy w miarę wierny rysunek sytuacyjny i pozdrawiamy Maszynistów i wszystkich podróżnych z pociągu życząc szerokiej drogi. 

Szczęśliwie dostaliśmy się na wiadome wszystkim miejsce. 

Idąc zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie przy stawie napotkaliśmy motto dnia, idealnie pasujące do nas. 


Ale zdjęcie też zrobiliśmy. 


Kierując się już na właściwą drogę, napotkaliśmy bardzo sympatycznego właściciela łajby, który sam od siebie zaproponował obejrzenie swojej łodzi. I znowu zapomnieliśmy zrobić wspólnej fotki, ale Panu bardzo dziękujemy i życzymy spokojnej wody. 


Niektórzy fotografują żyrafy na Sawannie przy zachodzie słońca, a my meduzy w południe.


Czy też właściciela kolejnej łajby. 


Albo koleżankę naszej Orki.


Chłopaki poszli do swoich zadań, a my znalazłyśmy kawałek plaży i postanowiłyśmy przejść się nią. Nie chciałyśmy wchodzić na molo, to przeszłyśmy pod. Tuż za molem nasza plaża się skończyła i trzeba było wejść na suchy ląd. 


Po drodze Baśka zaproponowała, co Makka będzie robiła jak zakończy wyprawę. 


Przerwa fizjologiczna i posiłek regeneracyjny przygotowany przez naszego dzisiejszego kuchmistrza. Koktajl energetyczny. 
Tu Baśka: Podam Wam przepis... banan, mleko i kakao. Zmiksuj razem i wypij. Po wypiciu, pamiętaj wytrzeć wąsy. Smacznego. 


Po posiłku ruszyłyśmy uroczą trasą rowerową w dalszą drogę. Mając na horyzoncie Kuźnicę. 


Po niedługim czasie Baśka wyczaiła, co robią chłopaki. 


A ponieważ był to kolejny, upragniony mały odcinek plaży, postanowiłyśmy dołączyć do chłopaków i zrobić sobie krótką przerwę, z której zrobiła się długa. 


Podczas przerwy każdy miał swoje zajęcie. Makka przeszła plażę w jedną i drugą stronę.


A potem w trzecią i czwartą stronę. 


Reksio hasał po wodzie.


Orka zamieniła się w kokon i poszła spać. 


Witek ratował meduzy, wrzucając je z piachu do wody. 


A techniczni odpoczywali. 


Podczas gdy wszyscy byliśmy wyluzowani, Kuba chciał coś wziąć z Groszka i zobaczył, że Straż Miejska wypisuje mandat (Groszek był zaparkowany na trawniku). Ponieważ Kuba ma dobrą gadanę, opowiedział o naszej wyprawie, a sam dowiedział się, że funkcjonariusze Straży Miejskiej to nasi ziomale z Łodzi-Górnej. Mandat 200 zł zamienił się na upomnienie :) Serdecznie pozdrawiamy Straż Miejską z Łodzi i życzymy słonecznych dni w Kuźnicy na służbie. 

Po ponownym rozdzieleniu grup, poszłyśmy ścieżką rowerową napotykając taki drogowskaz. Z racji wandalizmu opiszemy co było napisane. 

Jastarnia 8 km - nas nie dotyczy  
Jurata 11 km - nas nie dotyczy 
Hel 22 km - nas nie dotyczy
Chałupy 5 km  - nas dotyczy
Władysławowo 12 km  - nas dotyczy i tu mieszkamy 
Puck 23 km - nas dotyczy 


Jeżeli ktoś myśli, że nie mijałyśmy słupków kilometrażowych, to dziś uzbierałyśmy taką kolekcję. Zauważyłyśmy, że od strony zatoki słupki ustawione wzdłuż ścieżki rowerowej, można powiedzieć, że wszystkie się odliczają. Natomiast idąc od strony pełnego morza, nie wszystkie były widoczne, albo niektórych brakuje lub napotykaliśmy złamane - przewrócone co może świadczyć o potędze żywiołu jakim jest woda i wiatry. 


W momencie kiedy opuszczałyśmy Kuźnicę, zauważyłyśmy Groszka czekającego na nas. Proszę zwrócić uwagę, że tym razem Groszek został zaparkowany w odpowiednim miejscu. 


Po powrocie na bazę, męskie towarzystwo zajęło się przygotowywaniem obiado - kolacji. Dziś w menu mamy karkówkę, białą kiełbasę i kaszankę z grilla. Mmmmm pyszna kolacja. 


Statystyka:
Wtorek: 29.08.2017r.
Odcinek: Jastarnia (port) - Kawałek za Kuźnicą (my wiemy, który parking)
czas:  ~  12:30- 18:00 
Odległość po plaży: krótkie kawałki zrobione przez Makkę (nie miała przy sobie licznika) 
Odległość całkowita: 9 km + 2 km zrobione przez Makkę, która chodziła na zwiady
Schodów: 0 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz