Gdybyście mieli jakieś pytania lub chcielibyście do mnie po prostu napisać prywatną wiadomość, możecie skontaktować się ze mną mailowo: olka.fasolka000@gmail.com

środa, 16 sierpnia 2017

Dzień 3 etapu 3 (2017)

Dzień zaczęliśmy normalnie. Dojechaliśmy w pobliże plaży, potem doszłyśmy do plaży dokładnie w miejsce gdzie wczoraj skończyliśmy. Plan smarowania był taki:
Tam gdzie Agnieszka się przypiekła smarowała "pięćdziesiątką", a tam gdzie się nie przypiekła smarowała "trzydziestką". Agnieszka osiąga poziom mistrzowski w smarowaniu. Makka dodaje: w przyszłym roku dorzucę do palety kremów "piętnastkę".


I tak przygotowana ruszyła dalej na szlak.


Zadajemy quiz. Czego brakuje na powyższym obrazku?
I dlaczego wózka?
Bo to było tak: bociana dziobał szpak. A potem była zmiana i szpak dziobał bociana.
A potem jeszcze dwie zmiany. Ile razy był szpak dziobany?
Hę?
Wyjaśniamy, że tajemniczy Don Pedro (Wiktor), który wsiadł do Groszka dnia poprzedniego, nastraszył nas, że na plaży czyhają na nas głazy, klify i powalone drzewa. Nie ma to jak dobrze poinformowany lokales z Tomaszowa Mazowieckiego ;) Plan trzeba było zweryfikować, tym bardziej że od 2 dni, czyli od początku wyprawy, nie było cymbergaja. Czyli: Makka z Cioćką idą plażą (czyt. Makka z bodyguardem broniącym jej przed napastliwymi klifami), a reszta bandy (Olka z Yskiem)  wzmocnioną o babcię Mirkę, poszła na miasto.
Pożegnanie matki z córcią.


Rzut pieszy gotowy do wymarszu:


Co było na plaży, to już widzieliście na początku tego wpisu, tuż przed quizem o szpaku chyba? 
Tak ruszyłyśmy z kopyta (bez wózka i Yska), że zapomniałyśmy o przerwach na jedzenie, na picie i na fotki. I w trymiga wpadłyśmy na stawę zieloną czyli zejść trzeba i przejść rzekę Łebę.

Nieśmiało podejrzałyśmy co nas dalej czeka, ale wyparłyśmy ten obrazek i poszłyśmy odwiedzić rodzinę na mieście. 

                                    

Rodzina na mieście wyglądała tak:


Nie przerywając im zabawy ruszyłyśmy zmierzyć się z tym, co wyparłyśmy wcześniej.


Żeby się zmierzyć, to trzeba się wbić. Na przykład w tłum. Ciocka dodała: bo tam nie było nic innego.


Quiz nr 2. Jaka przeszkoda mogła by nam przeszkodzić?


Prawidłowe odpowiedzi w komentarzach nagrodzimy (jakoś).
Tłum tłumem, rzeźby były niezłe:



Skończył się tłum, skończyły się rzeźby, została Agnieszka:


Quiz nr 3. Co widać na poniższym zdjęciu i dlaczego trzeba obrócić monitor w prawo?



W oczekiwaniu na Groszka Makka studiuje mapę. Proszę zauważyć, że trzyma ją nie do góry nogami!


A co robił rzut kołowy? Ano po odprawieniu dziewczyn pod Wyrzutnią próbował wbić się do miasta. Przy okazji wypatrzyliśmy najbliższe gniazdo cymbergaja i w końcu zacumowaliśmy Groszka na przystani jachtowej. Skąd wróciliśmy na most zatrzymując się przy najbliższej dostępnej mapie, co uwieczniła Olka swym helefonem.


W jaskini cymbergaja zaczęło się od liczenia kasy:


 A później zaczęły się wielkie rozgrywki nadrabiające zaległości.


Wiedzieliśmy, że czas nas nie goni, kasy mamy za trzy dni, a stół jest niezły i możemy grać do upadłego. Zdarzyło się coś niebywałego - Olka upadła pierwsza. W sensie, że nie trzeba było siłą odciągać jej od gry, a wręcz przeciwnie - przyznała się, że "On wygrał" i bez protestu dała się zabrać do Groszka.
Luuudzie! Półtorej godziny cymergaja non-stop (no... z małą przerwą na obiad). Nic dziwnego, że w drodze do Kopalina w samochodzie panowała cisza. Wszyscy mieliśmy co odreagowywać - rzut pieszy tłumy, rzut kołowy cymbergaja, a najbardziej Olka - przegraną...

Statystyka:
Wtorek: 15.08.2017r.
Odcinek: Wyrzutnia rakietowa - zejście ze wschodniej plaży Łeby przy słupku 180.
czas:  ~14:40 -18:50
Odległość po plaży: 10,5 km 
Odległość całkowita: ~15,5km 
Schodów: wciąż zero

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz