Gdybyście mieli jakieś pytania lub chcielibyście do mnie po prostu napisać prywatną wiadomość, możecie skontaktować się ze mną mailowo: olka.fasolka000@gmail.com

poniedziałek, 31 lipca 2017

Marcin z Łodzi

W ubiegłą środę, 26 lipca w Łodzi,  został zorganizowany trening koszykówki dla dzieci niepełnosprawnych. Nie było by w tym nawet nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że prowadziła go niezwykła gwiazda NBA. Jedyny Polak, który gra w tej najsłynniejszej lidze koszykówki. To Marcin Gortat, łodzianin, wypadało by napisać przez duże "Ł".




Ola z racji tego, że nie łapała się w widełkach wiekowych, nie mogła grać na boisku, ale z zazdrością patrzyła jak piłki latają po całej sali. Zrobiła dokładnie 98 zdjęć w ciągu godziny. 


Głównym prowadzącym był Marcin Gortat, ale pomagali mu jego koledzy z drużyny Washington Wizards. Prowadzili bardzo zdyscyplinowany trening, ale w formie zabawy. Dzieciaki były w wniebowzięte, że grają ramię w ramię z tak wysokiej rangi koszykarzami. Mimo to, że to największe gwiazdy NBA, wyglądało to jakby chłopaki z podwórka przyszli sobie pograć z dzieciakami. Jak to powiedziała nasza Prezydent Hanna Zdanowska - dobrze, że Marcin Gortat pozostał po prostu Marcinem z Łodzi. Nie ma w nim gwiazdorzenia, wywyższania się, zadzierania nosa. On po prostu robi to całym sercem, z pasji i z totalnym oddaniem. 

Na koniec on i jego koledzy wsiedli na wózki i zagrali z koszykarzami z naszej łódzkiej drużyny. 


Oli niestety nie udało się zrobić zdjęcia z Marcinem, ale za to mamy takie z Danielem Ochefu, silnym skrzydłowym Washington Wizards, mierzącym 2,11 m i ważącym 111 kg. 


Olka dziś przez telefon powiedziała mi, że chce tam jeszcze na ten mecz i dać mu piłką w nos. Wiec Marcin jeśli to przeczytasz ... prosimy o kolejne wizyty w naszym pięknym mieście i o mecz dla ciut starszych, żeby Olka się załapała ;) 

aut. Baśka 


wtorek, 25 lipca 2017

Wycieczka do Warszawy

Wsiąść do pociągu byle jakiego ...

Obiecałam dzieciakom, że je zabiorę pociągiem na lody do Warszawy (dzisiejsze dzieci prawie w ogóle nie znają tego środka lokomocji). A sobie obiecałam, że sama ocenię nasz nowy dworzec Łódź Fabryczna co do barier.


Pociąg wcale nie byle jaki. Pendolino pierwsza klasa. Nawet toaletę miał dla niepełnosprawnych, z której z Olą skorzystałam rzecz jasna. 


Po ulokowaniu się w wagonie dla niepełnosprawnych, ruszyliśmy po krótką acz fascynującą przygodę. 


Młodociane towarzystwo było tak podekscytowane, że ani razu się nie kłócili. 

W warszawie zaliczyliśmy Pałac Kultury - był najbliżej dworca. Dzisiejsze dzieci nie dość, że nie jeżdżą pociągami to jeszcze nie wiedzą, że Pałac Kultury to taki mały prezencik od Rosjan. 


W Pałacu Kultury trafiliśmy na super wystawę techniki. 
Były auta ... 



Były motory ... 


I były postacie z bajek ...



I jakby co Królowa jest tylko jedna !


Zaliczyliśmy również wystawę pająków.



I trzeba było kierować się na dworzec. Ale zaraz zaraz, gdzie obiecane lody?! Były - na dworcu.



W oczekiwaniu na pociąg, Witek polerował tyłkiem peron ... 


A Ola próbowała rozpracować butelkę z piciem ... 


W drodze powrotnej śpiewałam dzieciom piosenkę ... "Barwnych miast jest co nie miara, Berlin, Praga, Paryż, Rzym. Lecz mnie Łódź urzekła szara, łódzkich fabryk dym. Sam nie wiesz kiedy Łódź schwyciła Cię w swą sieć. Łódź woła teraz wróć - tu pracuj i tu siedź. O najpiękniejsza z miast ... "

Znacie? 

Dzieciaki nie znają. Nie uczyły się w szkole. 



Piękny ten nasz dworzec. I tu muszę pogratulować Pani Prezydent Miasta Łodzi Hannie Zdanowskiej i wszystkim budowniczym i architektom. Dworzec Łódź Fabryczna oceniam jako dworzec BEZ BARIER ! 

aut. Makka.




wtorek, 18 lipca 2017

Tymczasem Zbieramy Przeżycia


Takie przesłanie dnia napotkałyśmy dziś na spacerze ... wiele osób po prostu je zdeptało albo przeszło obojętnie ... my wzięłyśmy sobie te słowa do serca i tym razem, po rundzie wokół Parku Sienkiewicza, wróciłyśmy inną drogą do domu. Spotkałyśmy tam Juliana Tuwima, który udawał, że nas nie zna, ale co tam, Olka i tak zrobiła sobie z nim fotkę.


Ten Tuwim oprócz tego, że to wielki wieszcz z miasta Łodzi to i umie się skubany teleportować. Tu za kawałek siedział już na Pietrynie i rozmyślał:

"Niby zwykły lecz niezwykły dzień słońca nie zapędzi w cień. W tym dniu musi być słonecznie, bo w takim dniu jest to konieczne. Siedzę na mojej ławeczce i przyglądam się ludziom, niektórych zajętych, a innych próżnych. Myślę sobie o tych osobach jako szlachetnych w swych rodach. Ta pani na szpilkach z pierzastym wężem będzie królową Anną. Kto jeszcze? A ten pan z miną srogą, będzie rycerzem wraz ze swą trwogą. A król, hmm..., kto by to był ? O, już chyba mam! Idzie pan z uśmiechem, idzie zamyślony, jakby królewskie plany obmyślał rozmarzony. Zaraz...ojej! Już ta godzina?! Już się rozmyślań koniec zaczyna. Wracam do domu z wyobraźni ławki I myślę sobie... Te domy- to moich przechodniów zamki. Jutro przyjdę tu znów, aby w marzeniach snów ukoronować kilka głów" 


Przez godzinę spotkało nas wiele radości. Spotkany w parku Pan oddał nam swoje okruchy chleba i karmiłyśmy gołębie. Było przy tym śmiechu co nie miara. Zleciało się chyba całe tutejsze towarzystwo. 

I Ty możesz zwykłym uczynkiem umilić komuś dzień. Podaj starszej osobie rękę przy wysiadaniu z autobusu, wysłuchaj kogoś, być może samotnego, na przystanku, przepuść kobietę w ciąży w kolejce, pomóż sąsiadce z zakupami lub po prostu  SZEROKO SIĘ UŚMIECHNIJ - i chwytaj każdy dzień. 

Czołem ! 


niedziela, 9 lipca 2017

Piknikowo


Oto nasz pomysł jak spędzić miło dzień w mieście, a zarazem na łonie natury. W Łodzi, z jakieś 6 km od ścisłego centrum miasta, mamy Stawy Jana. Wystarczy zaopatrzyć się w kocyk lub tak jak my w dużą i mięciutką matę, załadować koszyk pysznościami i po prostu zalegnąć na trawie. 



Potem te pyszności wypakować i zacząć spożywać. Na początek zjedliśmy po tortilli przygotowanej przez Baśkę. Ktoś może pomyśleć, że jak Baśka robiła to pewno na słodko, ale muszę Was rozczarować. W środku był tuńczyk, fasola, kukurydza, pomidory i oliwki. 




Olka nadzorowała psy, żeby nam się towarzystwo nie rozeszło, a w tym czasie Kuba skoczył po deser. I przyniósł nam pyszne lody.  





Potem nie mogło zabraknąć rundki w kulki i serfowania po necie. Każdy ma przecież jakieś swoje uzależnienia. 



 Ale i znalazł się czas na przytulańce i sesje zdjęciową







Jeden przedstawiciel naszej piknikowej bandy, który zaznał kąpieli to Reksio. Ten to by mógł z wody nie wychodzić. I tylko rzucać mu patyki...



I nawet Sasi, po uporczywych namowach Baśki, nie skorzystała z propozycji i jak przystało na prawdziwą damę  futra nie zmoczyła. Jedynie łapki, ale zrobione to było z dużym niesmakiem :)

Pozdrawiamy i przypominamy, że jeszcze miesiąc z kawałkiem i startuje WYPRAWA - Marsz wzdłuż Wybrzeża Bałtyku. My już nie możemy się doczekać, a Wy ??? 

Baśka, Buba & Ola