Gdybyście mieli jakieś pytania lub chcielibyście do mnie po prostu napisać prywatną wiadomość, możecie skontaktować się ze mną mailowo: olka.fasolka000@gmail.com

sobota, 20 sierpnia 2016

Dzień szósty

Wczoraj wieczorem Makkę zaniepokoiło, że coś się z Olą dzieje niedobrego. Może nie wszyscy wiedzą, że Ola jest cewnikowana i między innymi od tego zależy jej zdrowie. Makka ma obsesję wiecznego obserwowania wyglądu jej moczu i zauważyła, że coś jest nie tak. Poza tym Ola za mało nami rządziła, a to jest objaw gorszego samopoczucia. Makka wdrożyła dodatkowe leki, zmieniła częstotliwość cewnikowania i rano już było lepiej, dlatego mogliśmy wyruszyć dalej.
Żeby poprawić Oli humor dzień rozpoczęliśmy tak jak najczęściej kończymy czyli cymbergajem (stawiała Olka). 


Jak już nie raz doświadczyliśmy, że góra z górą się nie zejdzie, tym razem Makka spotkała Panią Marię, która wytrwale zbiera dla Olki korki. I w tym miejscu mamy okazję serdecznie jej podziękować  za życzliwość:)


W końcu cała na przód:


Każdy z innej strony :)

                                                   

Ponieważ nie mogliśmy wejść na to molo (wieeelki stopień), więc przeszliśmy pod:


Dzisiaj dostaliśmy to, czego nam najbardziej brakowało ;)
Byli plażowicze:


Były falochrony:


I był grząski piasek. Był tak grząski, że powinniśmy napisać go przez duże G:


Był też nowoczesny zjazd dla wózków, z którego nie skorzystaliśmy co prawda, ale i tak gratulujemy:




I pierwszy raz się tak zdarzyło, że nie odnotowano wiatru. Do tego stopnia nie odnotowano, że zaczęliśmy się zastanawiać czy jesteśmy nad morzem czy też nad Jeziorem Jamno:


I pierwszy raz na tym turnusie słońce tak nas przegrzało jak na załączonym obrazku:


Po bardzo wyczerpującym odcinku nadszedł czas na relaks i przerwę techniczną (cewnikowanie). Na szczęście mieliśmy ze sobą samorozkładający się namiot.


Ola wycewnikowana, kanapki zjedzone, koszulki wysuszone:


I naprzód chciałoby się rzec. Jeszcze tylko złożyć namiot. Niestety niesamoskładający.
I tutaj instrukcja oglądania zdjęć: zróbcie to szybko.













Tadam!


Jeszcze tylko wydostać się z plaży, co też nie było prostą sprawą:


I już jesteśmy po drugiej stronie Kanału Jamno. O kurczę, ale bramkę zrobili pod wymiar!


Ale z zejściem do plaży już gorzej:


My nie mieliśmy widoku na zejście z plaży, Cioćka nie miała widoku w ogóle, więc postanowiliśmy zakończyć dzisiejszy etap.


Łatwo napisać, że się zakończyło, ale jeszcze trzeba było dojść do Groszka jakieś 4 km, a ledwo przebieraliśmy nogami. Tak jak dzień rozpoczęliśmy, tak zakończyliśmy czyli cymbergajem. Zmęczenie uniemożliwiło wyjęcie aparatu celem uwiecznienia :)

P.S.1. Cioćka nadaje: ponieważ kończy się mój turnus chciałam tylko opisać, że w pierwszych dniach zgubiłam balsam do ust. W czwartym dniu na plaży w Sarbinowie zaginął mi dekielek od aparatu. Po spenetrowaniu plaży w te i nazad nie odnalazł się, więc skierowałam modlitwę do świętego Antoniego z prośbą o interwencję. Chyba nieprecyzyjnie się wyraziłam, bo balsam do ust się odnalazł, a dekielka brak. Uczciwego znalazcę wynagrodzę wizytówką z autografem Oli.


Statystyka:
Sobota: 20.08.2016r.
Odcinek: przystań rybacka Unieście - Kanał Jamno
czas:  12:50 - 17:50
Odległość po plaży: 3,5 km 
Odległość całkowita: 7 km
Liczba pokonanych schodów brak (bośmy bokiem je ominęli, ale było ich jakieś 8 po zachodniej stronie przystani rybackiej, gdzie zaczynaliśmy).


1 komentarz:

  1. Oglądając zdjęcia z procesu skladania namiotu w glowie slyszalam charakterystyczny smiech Oli i jej slowa: nie da rady, i dobrze Ci tak ;) powinniscie dodac sciezke dzwiekową.

    OdpowiedzUsuń