Gdybyście mieli jakieś pytania lub chcielibyście do mnie po prostu napisać prywatną wiadomość, możecie skontaktować się ze mną mailowo: olka.fasolka000@gmail.com

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Dzień siedemnasty

Przedstawiamy oficjalnie ekipę techniczną nr 3:
Baśka czyli Paulina i Cioćka czyli już znacie.
Jak widać zostałyśmy pozbawione męskiego wsparcia, więc nasz babiniec ruszył na trasę z piosenką na ustach "Bo męska rzecz być daleko, a kobieca wiernie"...pchać wózek ;)
Groszek został zapakowany ino mig, mimo że miałyśmy ze sobą sakwę, plecak czarny, plecak pomarańczowy, torebkę Cioćki, torbę na aparat fotograficzny i...dopiero po zaparkowaniu auta okazało się, że jednak udało nam się czegoś zapomnieć. Wiklinowego koszyka z jedzeniem i piciem.
A zatem Baśka dostała swoje pierwsze zadanie specjalne: wziąć Groszka, wrócić po prowiant, przetransportować Groszka na koniec Dźwirzyna i wyjść nam na przeciw plażą. Ale żeby nie było tak słodko najpierw musiała odprowadzić nas w miejsce gdzie dziewczyny ostatnio zakończyły swój marsz.

I od razu grząskim piaskiem, ale przynajmniej dowiedziałyśmy się, że to nie Matka Natura, ale człowiek człowiekowi zgotował ten los i nasypał świeżego piasku sprytną rurą:


Agniecha z Olą klepnęły ścianę falochronu i my ruszyłyśmy dalej, a Baśka do zadań specjalnych.


Moment chwila, patrzymy a Baśka już idzie:


I już w trójkę zabrałyśmy się do roboty. A co robią kobiety przy pracy? Oczywiście śpiewają. Tak też przerobiłyśmy repertuar Violetty Villas, Tercetu Egzotycznego, parę szlagierów kolonijnych, a Agnieszka zaśpiewała nam nawet swój sztandarowy przebój pt. "Henryk" :)
Pogoda jak drut: słonko świeciło, ale lekko. Wiaterek wiał, ale lekko. Tylko falochrony wchodziły coraz bardziej w głąb plaży:


Czasem musiałyśmy stosować specjalną technikę prowadzenia wózka:




Tu nadaje Agnieszka: ja chciałam tylko zwrócić uwagę, że każda grupa techniczna inaczej wyobrażała sobie posiłek regeneracyjny (tutaj: Baśka)



Stwierdziłyśmy, że pokonywanie barier mamy tak opanowane, że grząski piach, długie falochrony i wiatr nie w plecy itp. mamy opanowane do perfekcji i przestałyśmy zwracać na nie uwagę.
I wtedy Agnieszka dostaje telefon z Łodzi od firmy przewozowej dla osób niepełnosprawnych z MPK. I pan uprzejmie informuje (przypominamy, że jest 31 sierpnia), że Ola nie zakwalifikowała się do przewozów ze szkoły do domu. Jutro powinna iść do szkoły...
Bez komentarza...Opadło nam wszystko tak, że zasnęłyśmy na półtorej godziny.


Nadal bez komentarza...obudziłyśmy się, Paulina pokazała nam ćwiczenie relaksujące:


Nakarmiłyśmy mewy:


Otrzepałyśmy piasek, rozejrzałyśmy się dookoła i okazało się, że jesteśmy....w Grzybowie!
Dla niedowiarków:

Ponieważ nie chciało nam się kombinować z Groszkiem i dla uspokojenia tonusu mięśniowego pomaszerowałyśmy pieszo do Dźwirzyna - jedynie 4 km :)

Cymbergaj musiał być w standardzie turnusu.
I dodatkowa atrakcja, nowatorska:


Amen. 

Statystyka:
Poniedziałek: 31.08.2015r
Odcinek: Dźwirzyno port - Grzybowo centrum
czas:  10.00- 15:00 (w tym 14 falochronów, dwa cewnikowania, półtorej godzinna drzemka, ćwiczenia relaksujące)
Odległość po plaży: 7,5 km
Odległość nazad: 4 km













2 komentarze:

  1. bardzo serdecznie witam ekipę nr3 .Ten głupi pan pewnie czytał waszego bloga i wymyślił sobie że Olka może groszkiem jeździć

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasia Kaczmarek1 września 2015 14:16

    Babiniec górą !!! :-) swoją drogą , nawet strój jeśli chodzi o kolorystykę współgra ze sobą ! Pięknie !
    Faceta od przewozów na dzień dzisiejszy OLAĆ , a dać im wycisk po powrocie !
    Kawał piachu czyt.drogi za Wami kobiety, tylko podziwiać i chylic czoła przed Wami.

    Buziaki cudaki z Pyrlandii.

    OdpowiedzUsuń