Gdybyście mieli jakieś pytania lub chcielibyście do mnie po prostu napisać prywatną wiadomość, możecie skontaktować się ze mną mailowo: olka.fasolka000@gmail.com

piątek, 9 czerwca 2017

Zaraz zaraz

Zaraz zaraz! Cioćka mnie wyprzedziła, bo przed Świętem Rodziny odbyła się I Komunia Święta mojego wnuka Witka. I o tym wydarzeniu napisałam, tylko Cioćka była pierwsza jako, że u mnie z komputerem podobnie jak z gotowaniem.
Zatem wróćmy do tego wydarzenia.
Tydzień przed I Komunią przyjechał do nas Wituś i płacze.....
- że nie umie "Wierzę w Boga"
- że jak się nie nauczy to Siostra Go nie dopuści za tydzień do Komunii (a tu sobota wieczór i jutro ostatnia szansa na zaliczenie)
- a jak Go Siostra nie dopuści to będzie miał karę.
Cóż trzeba było wziąć się za naukę, która szła dość opornie. W niedzielę szykujemy się do Kościoła, powtarzając nieszczęsną modlitwę ,a tu bach!
Olka ma FOCHA. Siedzi w piżamie, nie chce się ubrać i awantura!
Olka w piżamie, Witek płacze, bo nie zdąży zaliczyć przed mszą. Oszaleć można!
Z katastrofy wybawił nas Ocec. Ja pojechałam z Witkiem pędem do Kościoła, a Ocec z Fochem już ciut mniejszym, spóźnieni pod Kościołem. Na zaliczenie przed mszą nie zdążyliśmy.
Siedzę z wnukiem, zerkam kątem oka i widzę oczy wielkie i coś "mokre". Szturcham Go i szepczę.
"nie martw się, jak Cię Siostra nie dopuści to i tak to jakoś załatwimy".
Chyba się uspokoił, ksiądz prawi kazanie, obok przygotowują chrzcielnicę do Chrztu, a ja dumam nad mijającym czasem.
Z zadumy wyrwał mnie konspiracyjny szept Witusia.
"Babcia patrz! Złoty garnek mają". Więc tłumaczę, też konspiracyjnie.
"To nie garnek, to Chrzcielnica. Ty, jak byłeś malutki, to też tu byłeś chrzczony". Msza dobiega końca.Widocznie moje tłumaczenie nie uspokoiło Wnuka, bo po chwili znów mnie szturcha i pyta.
"Całego mnie tu włożyli?"
"Nie Witusiu, tylko główkę polali".
I tak dobrnęliśmy do końca mszy. Przyszedł czas na zaliczenie modlitwy. Podchodzę do Siostry i mówię, że Wituś jest przygotowany, że może zaliczać. A Siostra? Powiedziała, że czas minął, Że teraz jest zajęta, odwróciła się na pięcie i odeszła. Oczy Witka były znów wielkie i znów mokre Postanowiłam działać. Podeszłam do Siostry i mówię."Proszę poświęcić mi minutę! Jestem babcią Witka. Wituś chciał zaliczyć, umie "Wierzę w Boga", bo Ja Go nauczyłam. Rozumie Siostra?! Jestem babcią i wiem co mówię! Czy Witek idzie za tydzień do Komunii? Jest to dla mnie ważne". Siostra cóż, chyba nie miała innego wyjścia i dopuściła Witka do Komunii.
Foch opanowany,  "Wierzę w Boga" zaliczone bez zaliczania, można jechać do Prababci na imieninowy obiad. Za tydzień odbyła się I Komunia Witka, a ja znów obserwując dzieci popadłam w zadumę nad mijającym czasem. Dopiero Madzia w tym Kościele szła do Komunii i tak się kręciła,że wianek się przekrzywił. Kilka lat później Ola, która ogólnie Komunii nie przyjęła, bo miała jednego z wielu fochów, a teraz Witek. Ten mały blondynek z dużymi oczami co siedzi w ławce i ściera czubki swoich nowiutkich butów.
                                                          MAKKA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz