Gdybyście mieli jakieś pytania lub chcielibyście do mnie po prostu napisać prywatną wiadomość, możecie skontaktować się ze mną mailowo: olka.fasolka000@gmail.com

sobota, 25 sierpnia 2018

Dzień trzynasty etapu IV


Trzynastego wszystko zdarzyć się może...
Nasi wierni "czytacze" być może pamiętają taki początek z I etapu naszej podróży (13.08.2015), zdjęcie sprzed 4 lat również podobne. Ocec trzyma śniadaniowy poziom od 4 lat.
Wczoraj plażowe kanapki były hitem, dlatego w dniu dzisiejszym ich liczba wzrosła dwukrotnie.



Wejście na plażę w Krynicy było nie małym zaskoczeniem, Makka jako mańkut myślała, że pomyliła kierunki gdyż morze wyglądało jak jezioro, a jezioro znajduje się z drugiej strony Mierzei. Lekka konsternacja, brak trzcin, trochę więcej piasku, znaczy jesteśmy we właściwym miejscu.
Makka i Kaśka w drogę, chłopaki przestawiali samochód.
Wczorajszy koniec Krynicy, okazał się środkiem plażowiska. Musiałyśmy się przedzierać przez tłumy.


Pogoda w dniu dzisiejszym była doskonała. 27 stopni Celsjusza to dla Makki temperatura komfortu cieplnego, choć większość ludzkości uznałaby ją za gorącą lub przynajmniej bardzo ciepłą.
Kaśka dla przykładu musiała schłodzić się w morzu, które również było cieplutkie. Należy zaznaczyć, że było to pierwsze moczenie od początku trwania wyprawy!!!



Po dwóch dniach marszu, Makka wypatrzyła słupek, rozmieniliśmy 10 i zaczęło się prawdziwe odliczanie 10, 9, 8,.... zwiastujące nadchodzący koniec wielkiej przygody L




Olka wypatrywała na horyzoncie chłopaków, wypatrzyła dość dziwny obiekt ale w morzu
Proponujemy powiększyć zaznaczony obiekt.



Po dołączeniu do męskiego grona, ogarnęła nas ogólnorodzinna głupawka.





Nawet rozchichotana Olka dołączyła do wspólnej zabawy w wodzie.





Makka postanowiła iść wodą do granicy, miała przed sobą przecież jedyne 8-9 km. Chyba chciała spowolnić ten ostatni etap wędrówki.


Żeńska cześć grupy ruszyła dalej do Piasków, a męska część została, gdyż  Witek musiał dokończyć swoją budowlę. 


Dziwactwa naszej rodziny widoczne są już w najmłodszym pokoleniu.
Makka przeszła prawie całe wybrzeże (brakuje jedynie ok 8 km), i nigdy nie widziała takiej budowalnej konstrukcji. Wszyscy budują w górę, Witek natomiast w dół. To nie są zwykłe dziury w piasku. To podziemne miasto połączone siecią tuneli-korytarzy. Co więcej Witek zapewnił zasilanie w wodę prosto z morza.


W międzyczasie dziewczęta w dość dobrym tempie, wszak plaża była luksusowa, dotarły do Nowej Karczmy. Zgodnie z umową Makka wykonała krótki telefon do Oceca, z informacją "przyjedźcie na parking" - i straciła zasięg. Telefon Kaśki również był poza siecią. Byliśmy już prawie w Federacji Rosyjskiej, a roamingu brak. Zaniepokojone brakiem kontaktu z Ocecem, postanowiłyśmy ułatwić chłopakom dotarcie do parkingu, co nie było rzeczą oczywistą, gdyż asfalt kończył się 1,5 km wcześniej. My wychodzimy z lasu i podjeżdża Ocec - "just in time" w praktyce.
Zmęczeni wróciliśmy na kwaterę po 21, ale cymbergaj w 3 odsłonach był.
Jutro atak szczytowy jak pozwoli nam okno pogodowe!!!

Statystyka:
dystans: Krynica Morska - Nowa Karczma zejście nr 7  - około 10 km
schodów: nadal brak



1 komentarz:

  1. Cudowny dzień! Pewnie ostatni tak piękny w tegorocznej majszrucie! Te igraszki rodzinne w wodzie warte zapisania na kartach historii! Podobnie jak podziemne miasto! Co za talent architekta i inźyniera budowlanego w jednym chłopięcym wydaniu! Ciociu Kasiu, zaklepuj Mu miejsce na Politechnice!
    Pozdrawiamy Waszą radosną gromadkę!
    Ciocia Marylka i wujek Andrzej

    OdpowiedzUsuń