Gdybyście mieli jakieś pytania lub chcielibyście do mnie po prostu napisać prywatną wiadomość, możecie skontaktować się ze mną mailowo: olka.fasolka000@gmail.com

czwartek, 1 września 2016

Dzień osiemnasty

Dzisiaj rozpoczęcie roku szkolnego. Ola pozdrawia wszystkich kolegów i "Moją Panią", z którą niestety pożegnała się w czerwcu. 

Dzień niestety zaczął się niefortunnie ponieważ jeden z technicznych Buba struł się pizzą i lokalną wodą kranową. Biegunka zwaliła go z nóg jak widać na załączonym obrazku. Szwagierka Ola starannie go okrywa pod samą szyję i pełni przy nim dyżur. 


Makka wyruszyła na poszukiwanie leku.



A w tym czasie Baśka przygotowuje pyszny posiłek. 


 Tym razem bez glutaminianu sodu. 


Ponieważ leków nigdzie nie było, Buba dostał gorzką czekoladę, siemię lniane i musiał radzić sobie sam, bo my pojechałyśmy w drogę. Ponieważ jesteśmy w okrojonym składzie postanowiłyśmy, że pójdziemy do Ustki i TYLKO przejdziemy się na koniec miasteczka. Nareszcie spotkałyśmy konkretną informację gdzie jest zjazd dla wózków. 


Ruszamy od drugiej strony portu (od wschodniej) i przypominamy, że idziemy TYLKO na koniec miasteczka.


Po drodze mijamy Arizonę.


Nie, to Polska nasza taka piękna.


Minęłyśmy TYLKO Ustkę, więc krótka narada, że idziemy TYLKO do Orzechowa. Zobaczymy rzeczkę Orzechówkę i wracamy do domu. Baśka do zadań specjalnych... czyli przestawić Groszka, a Makka w samotną drogę. Ale krótką, bo to TYLKO do Orzechowa. 


Nad rzeczką Orzechówką spotkałyśmy się prawie w tym samym czasie, ale pora była jeszcze wczesna. Po drugiej wspólnej naradzie ustaliłyśmy, że idziemy jeszcze TYLKO 2 km i schodzimy pierwszym zejściem. 


Nie wzięłyśmy TYLKO pod uwagę jednego, że wysokie klify nie zorganizują nam żadnego zejścia i tu mamy Zonka... co robić? co robić? Tym razem narada była dłuższa, nawet odpaliłyśmy GPSa....



..... Hmmmm... no przecież nie będziemy się wracać do Orzechowa, przecież nie będziemy robić tej samej drogi trzy razy, bo jutro znów trzeba by było stąd zacząć..  No więc znowu Baśka do zadań specjalnych, a Makka do Poddąbia, ale już nie TYLKO. 


 Baśka nadaje: Ja przeprawiłam się Groszkiem z Orzechowa do Poddąbia drogą 14 kilometrową. Wysiadam w lesie. Gdzie ja jestem? Dzwonie do Makki, a ona odpowiada: Idź w stronę morza. A ja na to: A gdzie jest morze, bo nie słyszę i nie widzę? Makka mówi, że jest na mostku i  radzi by się kogoś spytać jak tam dojść. A ja jestem sama w tym lesie, tu nikogo nie ma. Rad nie rad musiałam się wycofać i w końcu spotkałam kogoś kto wskazał mi drogę do mostku. Po godzinnych wzajemnych poszukiwaniach nareszcie się odnalazłyśmy na przeuroczym mostku. 



Do domu wracałyśmy Groszkiem godzinę i jak się okazało oddaliłyśmy się od kwatery o 50 km. Jutro znowu zaczynamy z tego miejsca ,więc czeka na nas ta sama trasa. 

Statystyka:
Czas: 15:00-20:45 (byłyśmy w domu)
Odcinek: Ustka, port wschodni - Poddąbie, zejście betonowe
Odległość po plaży: 8,9 km 
Odległość całkowita: 10,1 km 
Falochrony: 3 (reszty nie pamiętamy, bo się zagadałyśmy) 




1 komentarz:

  1. Przypomniał mi się ostatni dzień podróży w zeszłym roku (dziewiętnasty). Jak babiniec postanowi, że idzie to idzie!
    Szkoda tylko, że czytelnicy nie wiedzą ile tu emocji było z waszą przeprawą. Telefony od Olki, że Baśki nie ma i "ona elefonu nie". Brak zasięgu, kontaktu z Baśką, a dziewczyny same na plaży, a już późno... Ech, samo śledzenie Was palcem po mapie to mało...
    Cioćka

    OdpowiedzUsuń