Gdybyście mieli jakieś pytania lub chcielibyście do mnie po prostu napisać prywatną wiadomość, możecie skontaktować się ze mną mailowo: olka.fasolka000@gmail.com

piątek, 19 sierpnia 2016

Dzień piąty...

...czyli wisienka na torcie.
A było to tak:
Rano jak zwykle wstaliśmy i na plażę, ale nie tak od razu. Cóś Cioćkę tkło. Ugotowała kaszę i wpakowała ją pod poduchę. Do tego podrychtowała sosik pieczarkowy. Zaczęliśmy od Mielenka z tą różnicą, że Olka pospała się w Groszku i nie chciała wysiąść.


Chciał nie chciał Makka musiała iść sama.


Plan był taki, że idzie przed siebie, aż napotka przystań rybacką, gdzie będziemy już na nią czekać.
Plan był świetny tylko pogoda byle jaka i zaraz po zaparkowaniu dostaliśmy telefon od Makki, że kurtka przeciwdeszczowa została w Groszku, a właśnie przyszła ulewa. Ysek ruszył na ratunek przemoczonej Makce z kurtką i ciepłym polarem. Kiedy się wszyscy spotkaliśmy przy Groszku nadszedł telefon od Kaśki z informacją, że możemy zjeść wisienkę ;)


Po krótkiej naradzie wracamy do bazy celem przeorganizowania: Makka przebiera się w suche ciuchy i zjadamy obiad spod poduchy. Później dziewczyny się pakują, a chłopaki majsterkują:


Jeszcze tylko Ola złożyła kilka autografów na wizytówkach:


 i wreszcie wyruszamy po rzeczoną wisienkę.
A teraz uwaga! Zrobiliśmy to, czego prawdopodobnie nikt z popiaskowych wędrowców nie dokonał.
A i my nie dokonałyśmy tego w zeszłym roku. Dla przypomnienia TUTAJ i TUTAJ
Czyli w skrócie w zeszłym roku Makka odbiła się na plaży od płotu, który oddzielał teren wojskowy.
Próbowałyśmy przebić płot głową i dodzwonić się do decydującej osoby, ale się nie udało. Za to w tym roku dzięki działaniom Kaśki dostaliśmy pozwolenie od Komendanta Portu w Świnoujściu na wejście na teren jednostki. Po instruktażu, że nie wolno robić zdjęć obiektów wojskowych robiliśmy fotki obiektom cywilnym, ale z drugiej strony.  Oto i jesteśmy:



Czy ktoś może się pochwalić zdjęciem przy tym słupku? 


Zaraz potem poczuliśmy się intruzami wkraczając na teren zamieszkały przez setki ptaków.


Okazało się, że piach jest tak ubity, że wózek sam jechał. Czyżby efekt braku plażowiczów?


Morze zaczynało się morzem betonu.


Na końcu którego wyłoniła się zielona stawa zachodnia, a że jest ona obiektem cywilnym to mogliśmy strzelić jej fotkę.


Po raz pierwszy w historii wyprawy wyruszyliśmy na zachód.


Plaża jak na bezludnej wyspie.


I znów Makka odbija się od płotu. Tym razem po drugiej stronie. Ciekawe o czym teraz myśli?


Wzruszenie i zdziwienie trzymało ją jeszcze przez dłuższy czas...


... i Olę też.


 I wszystkich.


Jak się idzie na zachód, to potem trzeba wrócić. To jedyne ludzkie ślady na tej plaży.


Na koniec pozwoliliśmy sobie na mały lunch. Co prawda nie była to wojskowa grochówka, ale w Groszku. Jak widać wojskowy dryl jakoś nam się nie udzielił.


Dziękujemy Wojsku Polskiemu za wisienkę (była przepyszna) i Panu Romualdowi za opiekę i cenne uwagi.


Oraz prezenty dla Oli.


Ola też musiała dostać swoją wisienkę wieńczącą dzień pełen wrażeń. Radość ją rozpromieniała ;)


Statystyka:
Piątek: 19.08.2016r.
Odcinek: Mielenko (zejście w lesie) - przystań rybacka Unieście
czas:  11:12 -12:15
Odległość po plaży: 4,7 km 
Odcinek: plaża terenu wojskowego w Kołobrzegu 
czas: 15:42 - 17:41
Odległość po plaży: 1,1km
Odległość całkowita: 7,5 km
Liczba pokonanych schodów brak.






1 komentarz:

  1. Poprzednicy nie odbili się od siatki, za to później mieli ciekawe spotkanie z ochroną
    https://web.archive.org/web/20160417061800/http://supertactical.pl/dzien-3/

    OdpowiedzUsuń