Gdybyście mieli jakieś pytania lub chcielibyście do mnie po prostu napisać prywatną wiadomość, możecie skontaktować się ze mną mailowo: olka.fasolka000@gmail.com

środa, 17 sierpnia 2016

Dzień drugi

Ufff!... Tak ciężkiego dnia nie pamiętam! Makka twierdzi, że dziś było wyjątkowo ciężko. Mamy wszyscy nadzieję, że ma ona rację i dzisiejsza trasa była wyjątkiem. 
W sumie zaczęło się niewinnie, a nawet wesoło - jak w starej piosence Laskowika, gdzie "...na początku było miło, o rysunkach się mówiło..." My postanowiliśmy zacząć od pysznego - ciepłego i pożywnego śniadanka, składającego się głównie z jajecznicy z dziesięciu jaj. Było tak pyszne, że aż lokalny stróż przyszedł się przywitać.


Ale tak naprawdę chciał chyba załapać się na jakieś małe conieco. W celu osiągnięcia celu pochwalił się wszystkimi sztuczkami, jakie zna:


Później szybkie pakowanie i hajda na szlak! Groszek na parking, my z Orką na brzeg. 


Zanim jednak znaleźliśmy się na brzegu trzeba było pokonać tych 20 stopni. Tym razem w dół.  Humory dopisywały, boć ludzi mało, wiatr niby z boku, ale jednak sprzyjający i ruszamy.


 Jakoś tak po kilometrze wyrosło przed nami molo w Ustroniu Morskim. Niby niewysokie, ale tych 6 schodków trzeba było pokonać.


 A wszystko to, by Ola mogła wreszcie popatrzeć na wszystko z pewnej perspektywy.


 Olka tak się napatrzyła tej innej perspektywy, że jak się odwróciła i zobaczyła Yska, to aż postanowiła kupić mu gumki. Do włosów.


 Dziwne to molo było, bo żeby z niego zejść na drugą stronę, to trzeba było wejść - całe szczęście, że była pochylnia.


 A potem druga pochylnia. Tym razem w dół.


 Zaraz potem doszło do rozdzielenia sił (i środków). Ysek z Makką i Orką ruszyli na wschód, a Cioćka z fotoaparatem z powrotem do Groszka.
Tutaj osobista relacja Cioćki: dali mi aparat i polecenie "idź po Groszka". No to poszłam, przejechalam Ustronie, zameldowałam się pod bunkrami i czekam i czekam i czekam. Po trzykroć, a na niebie czarne chmury, więc boję się co z nimi. Wszak zostali bez aparatu! Dzwonię do Yska - abonent jest niedostępny. Dzwonię do Makki abonentka jest niedostępna.W tym momencie dostaję sms-a od Olki o treści :Yzjik", więc oddzwaniam, a tam wita mnie granie na czekanie. No to czekam:


Aż w końcu na pustej plaży pojawił się ruchomy punkt. Myślę sobie "no kto normalny w taką pogodę spaceruje po plaży?" I tu mnie tkło... to MOI!!!!


Chociaż nie... jak się zbliżyło, to pomyślałam, że to jakiś tata z dzieciątkiem Ku-klux-klanu.
Ufff nr 2, to jednak moi. Jestem bezpieczna!
 

A co w tym czasie robił Groszek? Groszek przyciągał znajomych :)


A zaraz potem opuścił nas rozsądek. Ten zdrowy. I pomaszerowaliśmy dalej.


I dobrze. Bo było ujście Czerwonej Rzeki (bo żółta jest w Chinach)


Bo bunkry były:


Zamki były:


Byli burłacy:


Aż skończył nam się karnet na atrakcje i postanowiliśmy skorzystać z pierwszego napotkanego zejścia bez schodów:


A teraz zapraszamy państwa na spacer Drwala czyli zawody Strong Manów w tym przypadku Strong Woman. 
Jak myślicie da radę?


Dała :)


Na tym kończymy. 
A w Szwecji pada:

 Statystyka:
Wtorek: 16.08.2016r.
Odcinek: Sianożęty (piąte zejście) - gdzieś pod Pleśnią
czas:  11:25 -17:20
Odległość po plaży: 7,5 km 
Odległość całkowita: 10,3 km
Liczba pokonanych schodów: 20 w dół i 6 w górę. No i dwie pochylnie. Jedna w górę, a druga w dół. I nie wiemy, jak (i czy w ogóle) liczyć szlabany? Bo jeżeli tak, to był. I Pudzian może Makce gratulirenować ;)



2 komentarze:

  1. Super sprawa z tym licznikiem schodów. Wprowadzajcie tam wszelakie utrudnienia, jakie napotkacie.
    Taka lista licznikowa daje ładny obraz jak to w rzeczywistości jest u nas z tym "światem bez barier", który oprócz niepełnosprawnch dotyka też starszych i matki z dziećmi w wózkach (czyli całkiem spora część naszego społeczeństwa) ;)
    Trzymam kciuki, żeby pogoda się Wam utrzymała bez deszczów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe kto te wszystkie konstrukcje projektuje i dlaczego robi to ktoś kto tak mało wie o ludziach. No bo niby gdyby więcej wiedział to projektując coś do użytku przez człowieki zaprojektowałby żeby ułatwić życie a nie tylko zgarnąć kasę... Eh, ten dzisiejszy świat człowieka bez myślenia o człowieku... Dobrze że cały Wasz Fasolkowy zespół pokazuje ludziom co to znaczy miłość do drugiego człowieka:) dlatego tak fajnie czyta się tego bloga:) jutro będę miała dostęp do sieci dopiero wieczorem, więc pewnie poczytam wpisy z dwóch dni hurtem:) czekam z niecierpliwością:) trzymajcie się ciepło:)

      Usuń