Gdybyście mieli jakieś pytania lub chcielibyście do mnie po prostu napisać prywatną wiadomość, możecie skontaktować się ze mną mailowo: olka.fasolka000@gmail.com

czwartek, 18 sierpnia 2016

Dzień czwarty

Dziś jest czwartek, więc mamy dzień czwarty. A ponieważ wczoraj skończyliśmy na początku Sarbinowa, tak więc dzisiaj tam zaczęliśmy. I po raz pierwszy mieliśmy do czynienia z pochylnią dwupasmową. Brawo! Na dodatek miała ona idealne pochylenie i szerokość pasa ruchu. Ysek podejrzewa, że w końcu ktoś zastosował Polskie Normy. Tylko podejrzewa, bo nie miał jak zmierzyć. 


A jak wiemy, to że coś się dobrze zaczyna nie musi dobrze się kończyć, więc mała rozgrzewka przed walką z żywiołem nie zaszkodzi.


Nie zaszkodzi również czapeczka w pełnym słońcu, którą lepiej mieć na głowie niż nie wiadomo w którym plecaku.


Makka jak to Makka nie chciała skorzystać z udogodnień technicznych w postaci promenady i jak powiedziała, że idzie plażą to idzie plażą. Zwłaszcza, że ta plaża jest coraz węższa i nie wiadomo co będzie za rok. Opowiadała nam jak to po zapadnięciu decyzji o wyprawie przyjechała tutaj, aby móc potrenować. I z tego co pamięta plaża była szeroka, a brzeg daleko od promenady.

                                    

Zasadniczo Sarbinowo słynie z tego, że są tam udogodnienia dla wózkowiczów, więc Makka pyta: gdzie jest podjazd? Bo wcześniej tam był! Teraz musiało trzech rosłych mężczyzn wtarabanić Olę na molo. 


A jak molo, to lansik:


Lanisk lansikiem, ale nie przyjechaliśmy tutaj dla przyjemności ;)


Każdy realizuje swoje marzenia. Makka łazi po plaży, a Olka gra w cymbergaja. Tak więc w tak zwanym między czasie skoczyliśmy na małą partyjkę.


Powrót na szlak był ciężki, bo trzeba było z rozgrzanego miasteczka wejść na wywianą plażę. Od słońca i ludzi.


I tutaj zgodnie ze świecką tradycją nastąpił podział ról czyli Cioćka po Groszka, a towarzystwo do przodu.
Cioćka nadaje: przyszło mi przeprowadzić Groszka (ot taka ciekawostka). Dojeżdżając do Chłopów tak zaczęło zacinać deszczem, że wycieraczki nie dawały rady i zaczęłam się zastanawiać czy po nich nie wrócić. Ale jak tu zawrócić jak droga taka wąska, że biodra obcierało. Stwierdziłam, że "chłopy są jakieś inne" ;)
Jak już dotarłam do plaży, moim oczom ukazał się obraz trzech strudzonych wędrowców...

 

którzy w między czasie rozmawiali o tym, że jeszcze dwa lata temu te falochrony zmuszały Makkę do wbijania się w plażę, a teraz ledwo dają się zauważyć.

                                      

Orkowy wóz wyglądał jak dobra terenówka:


Ślady robi też niezłe:


Musimy nadmienić, że w międzyczasie to Ysek poszedł po Groszka, aby przeprowadzić go za Chłopy. Może miał już dosyć babskiego towarzystwa i chciał posiedzieć w Chłopach? 
A my sobie szłyśmy, aż napotkałyśmy Pana Ratownika, który uświadomił nas, że już jesteśmy w Mielenku. Szybki telefon do Yska, że Chłopy już za nami i musi dalej jechać. A my w oczekiwaniu napotkałyśmy księcia. O kurczę, to Ysek?


A nieeee, tutaj jest!


Wróciliśmy tak zmarznięci i zmoknięci, że tylko herbatka po góralsku oraz chustka a'la babcia mogła nas uratować :)


Makka dopytywała się czy na pewno będzie jedzenie i czy będzie dużo. Było.


Jedzenie przygotowywało się godzinę, zniknęło w 5 minut. Makka pyta: jaki jest sens gotowania? ;)


Tak czy inaczej fajnie jest wrócić na ciepłą kwaterkę. I tutaj wielkie podziękowania dla naszych gospodarzy za ciepło i cierpliwość :)
Ciepełko + jedzenie = drzemka.



Było długo, ale będą peesy:

P.S.1 Wiemy, że wszyscy martwią się o Olę, czy nie marznie. Nie marznie, bo ma mega-ciepły śpiworek. 
Nadaje Makka: drogie TiliTili wielkie dzięki za wczucie się w rolę i uszycie  Orkowego kostiumu. Nareszcie nie martwię się o wiecznie sine nogi. Zrobimy osobny wpis o śpiworku, ale później.
P.S.2 Właściwie to mieliśmy od tego zacząć nasz wpis tegoroczny, ale pogoda nie rozpieszcza i koszulki kryją się pod bluzami. A na koszulkach LOGO dzięki Gnyś. O tym też wpis w swoim czasie.

Statystyka:
Czwartek: 18.08.2016r.
Odcinek: Sarbinowo (żółte zejście) - Mielenko (zejście w lesie)
czas:  11:17 -15:30
Odległość po plaży: 6.4 km 
Odległość całkowita: 7,1km
Liczba pokonanych schodów brak, za wyjątkiem dużego stopnia na molo.







4 komentarze:

  1. Powiem Wam fotka na molo - hicior:) dawno się tak nie uśmiałam - hahaha:) oczywiście w pozytywnym tego hihu znaczeniu�� Ale zwalam to na zmęczenie. Nie napiszę co mam na myśli, jak odpoczniecie to sami się domyślicie:) a co do falochronów - namacalny skutek ocieplenia klimatu czy to przez zaniedbanie plaży? Wyższy poziom wody czy naniesiony przez morze piasek? Mam nadzieję że to drugie😎 trzymam kciuki za pogodę i z niecierpliwością czekam na kolejną relację �� macie we mnie fankę��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po długich namyślaniach oświeciło mnie co Cię tak rozbawiło.
      No mądrzy to my nie jesteśmy ;)

      Usuń
  2. Znalazlam dla was stroje przeciwdeszczowe ... Takie byscie idealnie pasowali do Olki ... A w tym morskim krajobrazie nawet deszcz was nie zauwazy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. http://static1.funidelia.es/39397-f4_large/kostium-zabojcza-orka-dla-dorosych.jpg

    OdpowiedzUsuń