Gdybyście mieli jakieś pytania lub chcielibyście do mnie po prostu napisać prywatną wiadomość, możecie skontaktować się ze mną mailowo: olka.fasolka000@gmail.com

czwartek, 7 kwietnia 2016

Po głosowaniu, po świętach...

Minął miesiąc i już prawie zapomnieliśmy o emocjach związanych z konkursem na blog roku. Jedynie Makka wspięła się na wyżyny i skrobnęła kilka, ale dających do myślenia, słów. A obiecywaliśmy sobie (który to już raz?), że wszyscy napiszemy coś od siebie. Dlatego też zacytuję komentarz naszej Baśki, bo lepiej bym tego nie ujęła:
"Znaleźć się na 8 miejscu na 165 blogów to MEGA SUKCES... Ola jak była maleńka wygrała swoją  największą walkę, cały czas toczy walki i jest mistrzem wygrywania. Może wygrać życie, wygrać z barierami, wygrywać konkursy z korkami, blogami... może wszystko, bo ma taką rodzinę jak mało kto. Dzięki rodzicom i rodzinie może pokonać całe wybrzeże i wjechać na Kasprowy."
Nic dodać, nic ująć :)
Od siebie tylko dodam, że dla nas ten czas głosowania był fajną przygodą. Pomijając wzruszenie, że tylu ludzi nas wspierało, nie ukrywam, że mieliśmy też z tego niezłą zabawę np. wtedy kiedy dzwoniłyśmy do siebie i tak od niechcenia padało pytanie 'Tyyy, a w co się ubierzemy na galę?"
albo kiedy wujek Józek poinformowany, że startujemy i można na nas głosować przesłał wiadomość o treści "7124"  na numer Zbyszka,
albo kiedy rozmawialiśmy o nagrodach i stwierdziłyśmy z Makką, że bez sensu byłoby wygrać, bo na wycieczkę to i tak nie pojedziemy (morze czeka), biżuterii nie nosimy, a samochód ma za mały bagażnik na Oli wózek ;)
No i tak człowiek nie obejrzał się i już planujemy "przedobozowe" spotkanie. A przecież dopiero co widzieliśmy się w święta! Jak zwykle było tłocznie i wesoło:



 I nie zabrakło niespodzianek. Po pierwszych jajeczkach i szyneczkach udaliśmy się na spacer, a za domem ukazał nam się las.
Las uli ;)


To zajączek tak sprytnie zapakował prezenty dla dzieci ;)


A potem my zapakowaliśmy w nie dzieci... tzn najmłodsze dziecko,



 bo te starsze porwały czekoladki i tyle je widzieliśmy... Ale nie! Nasze pociechy nie usiadły grzecznie zażerając się słodkościami. One aktywnie spędzały świąteczny czas:


Dzisiejszy wpis pozostawiam bez zakończenia, a tym bardziej puenty.
Wena mnie opuściła.


                                                                                                                        Autor: Cioćka






1 komentarz: