Ufff!... Tak ciężkiego dnia nie pamiętam! Makka twierdzi, że dziś było wyjątkowo ciężko. Mamy wszyscy nadzieję, że ma ona rację i dzisiejsza trasa była wyjątkiem.
W sumie zaczęło się niewinnie, a nawet wesoło - jak w starej piosence Laskowika, gdzie "...na początku było miło, o rysunkach się mówiło..." My postanowiliśmy zacząć od pysznego - ciepłego i pożywnego śniadanka, składającego się głównie z jajecznicy z dziesięciu jaj. Było tak pyszne, że aż lokalny stróż przyszedł się przywitać.
Ale tak naprawdę chciał chyba załapać się na jakieś małe conieco. W celu osiągnięcia celu pochwalił się wszystkimi sztuczkami, jakie zna:
Później szybkie pakowanie i hajda na szlak! Groszek na parking, my z Orką na brzeg.
Tutaj osobista relacja Cioćki: dali mi aparat i polecenie "idź po Groszka". No to poszłam, przejechalam Ustronie, zameldowałam się pod bunkrami i czekam i czekam i czekam. Po trzykroć, a na niebie czarne chmury, więc boję się co z nimi. Wszak zostali bez aparatu! Dzwonię do Yska - abonent jest niedostępny. Dzwonię do Makki abonentka jest niedostępna.W tym momencie dostaję sms-a od Olki o treści :Yzjik", więc oddzwaniam, a tam wita mnie granie na czekanie. No to czekam:
Aż w końcu na pustej plaży pojawił się ruchomy punkt. Myślę sobie "no kto normalny w taką pogodę spaceruje po plaży?" I tu mnie tkło... to MOI!!!!
Chociaż nie... jak się zbliżyło, to pomyślałam, że to jakiś tata z dzieciątkiem Ku-klux-klanu.
Ufff nr 2, to jednak moi. Jestem bezpieczna!
A co w tym czasie robił Groszek? Groszek przyciągał znajomych :)
A zaraz potem opuścił nas rozsądek. Ten zdrowy. I pomaszerowaliśmy dalej.
I dobrze. Bo było ujście Czerwonej Rzeki (bo żółta jest w Chinach)
Bo bunkry były:
Zamki były:
Byli burłacy:
Aż skończył nam się karnet na atrakcje i postanowiliśmy skorzystać z pierwszego napotkanego zejścia bez schodów:
A teraz zapraszamy państwa na spacer Drwala czyli zawody Strong Manów w tym przypadku Strong Woman.
Jak myślicie da radę?
Dała :)
Na tym kończymy.
A w Szwecji pada:
Wtorek: 16.08.2016r.
Odcinek: Sianożęty (piąte zejście) - gdzieś pod Pleśnią
czas: 11:25 -17:20
Odległość po plaży: 7,5 km
Odległość całkowita: 10,3 km
Liczba pokonanych schodów: 20 w dół i 6 w górę. No i dwie pochylnie. Jedna w górę, a druga w dół. I nie wiemy, jak (i czy w ogóle) liczyć szlabany? Bo jeżeli tak, to był. I Pudzian może Makce gratulirenować ;)
Super sprawa z tym licznikiem schodów. Wprowadzajcie tam wszelakie utrudnienia, jakie napotkacie.
OdpowiedzUsuńTaka lista licznikowa daje ładny obraz jak to w rzeczywistości jest u nas z tym "światem bez barier", który oprócz niepełnosprawnch dotyka też starszych i matki z dziećmi w wózkach (czyli całkiem spora część naszego społeczeństwa) ;)
Trzymam kciuki, żeby pogoda się Wam utrzymała bez deszczów :)
Ciekawe kto te wszystkie konstrukcje projektuje i dlaczego robi to ktoś kto tak mało wie o ludziach. No bo niby gdyby więcej wiedział to projektując coś do użytku przez człowieki zaprojektowałby żeby ułatwić życie a nie tylko zgarnąć kasę... Eh, ten dzisiejszy świat człowieka bez myślenia o człowieku... Dobrze że cały Wasz Fasolkowy zespół pokazuje ludziom co to znaczy miłość do drugiego człowieka:) dlatego tak fajnie czyta się tego bloga:) jutro będę miała dostęp do sieci dopiero wieczorem, więc pewnie poczytam wpisy z dwóch dni hurtem:) czekam z niecierpliwością:) trzymajcie się ciepło:)
Usuń