Pamiętam jak kilka lat temu Ola na dzień Babci przywiozła ze szkoły tylko jedną laurkę ( pewnie drugą gdzieś zgubiła). Na moje pytanie, co teraz zrobimy, bo babcie są dwie, niewiele myśląc wzięła nożyczki i przecięła laurkę na pół. Jedna babcia dostała kwiaty i pół wiersza, a druga babcia wazon i drugą połowę wiersza. W tym roku Ola była bardziej zapobiegliwa i dobrze przygotowana. Miała dla dziadka laurkę, a dla babć po sznurze korali z makaronu - ha! malowane na złoto i... po laurce z dużym napisem DLA DZIADKA. Myślę, że laurki "zwinęła" kolegom z klasy. Nic nie szkodzi, babcie wszystko rozumieją i to nic, że czasem nie mają "gowy" albo Ola dzwoni do babci Zosi i mówi "weź tę babkę, mam jej dosyć". Innym razem dzwoni do babci Mirki i mówi "weź tą babkę mam jej dosyć". Babcie wiedzą, że Ola Je kocha, bo kto jak nie Ola dzwoni i mówi " Babka co Ty nie mas gowy? weź eki (czyli leki)!".
Ja z Ocecem też dostaliśmy po laurce od wnuczka.Widać zna nasze marzenia.To był bardzo miły dzień.
MAKKA
