Gdybyście mieli jakieś pytania lub chcielibyście do mnie po prostu napisać prywatną wiadomość, możecie skontaktować się ze mną mailowo: olka.fasolka000@gmail.com

sobota, 30 lipca 2016

Odliczanie

W zasadzie czas do wyjazdu odliczałam od momentu przyjazdu z zeszłorocznej wyprawy. Pamiętam jak 15.10.2015r. zadzwoniłam do Cioćki (Ewy) i powiedziałam "nic się nie martw za 10 miesięcy wyjeżdżamy". I tak minęła jesień, zima i nadeszła wiosna. Hmm... zupełnie jak w piosence M.Grechuty. No więc zebrania obozowe się odbyły - obowiązki rozdzielone. I tak jak pisała Cioćka - ja się martwię. No bo żeby nie padało, żeby zdrowie było, żeby z Olką nic się nie działo i żeby...i żeby...i żeby... Nie tylko zajmuję się zamartwianiem. Czasem miewam tzw."zawiechy". I tak ostatnio wstałam raniutko, Ocec w pracy, Olcia drzemie, a ja kroję mięso na ten cholerny obiad (nie lubię gotować) i mam "zawiechę". Już jestem nad morzem. Zastanawiam się jak mnie przywita to morze?Czy delikatnie będzie smyrać stopy? Czy będzie tak wzburzone, że opryska do kolan? Jakich ludzi spotkamy? Jakie miasteczka miniemy? I już, już czuję pierwszą falę, kurczę palce, a tu: Makka!!! Chcę atę (herbatę) Ola się obudziła i przywołała mnie do rzeczywistości. Za chwilę dzwoni Kaśka: "słuchaj kwatery mam, dwa pokoje, "a ja na to "dobra, dobra pasuje". Przecież Kaśka wie jakie mamy potrzeby. Potem telefon Cioćki "spisałaś jakie chcesz wzory koszulek?" (koszulki zamawiamy przez internet). A ja na to "spisałam, ale kartkę zgubiłam. Jak "S" będzie na Ciebie dobra to weź mi "M"- Cioćka też wie o co chodzi. A ja zabieram Olkę na zakupy, bo jeszcze to i tamto trzeba kupić-lista długa czasu coraz mniej, ale damy radę. 14.08 wyjeżdżamy.  Do zobaczenia na plaży.


                                                                                                                    MAKKA

wtorek, 19 lipca 2016

Przesympatyczny telefon

Dzisiaj w południe dostałam niesamowity telefon od Pani, która spotkała nas w zeszłym roku na plaży. Zadzwoniła, bo... martwi się czy u nas wszystko w porządku, bo od kwietnia nie ma żadnego wpisu! No już dawno nie byłam tak wzruszona (nie licząc ostatniej soboty, ale o tym niżej). :)
Pani postawiła mnie do pionu i dzisiaj nie ma wymówek. Trzeba pisać! :)
To nie tak oczywiście, że nic się działo. Działo się tyle, że nie było kiedy do komputera porządnie przysiąść. Dlatego dzisiaj w telegraficznym skrócie, ale obiecujemy, że to się już więcej nie powtórzy! W sensie taka długa przerwa. Po prostu nie myśleliśmy, że mamy aż tak wiernych fanów :)

Tak więc już wczesną wiosną odbyło się pierwsze spotkanie przedobozowe. Zjechaliśmy się karnie do domu Oli, wyjęliśmy mapy i ustaliliśmy plan działania. Przede wszystkim: idziemy!




Rozdzieliliśmy zadania, bo musimy napisać do Słowińskiego Parku Narodowego o pozwolenie na nocleg na plaży, do Centralnego Poligonu Sił Powietrznych o umożliwienie wstępu na plażę między Ustką a Jarosławcem, a także do Portu Marynarki Wojennej żebyśmy mogli przejść kawałek plaży, którego nie przeszliśmy (tutaj). Ponieważ żeńska część obozowiczów zaczęła się zastanawiać skąd wziąć nowe ciuchy (wiecie.. blog, zdjęcia, a my ciągle w tym samym) wpadliśmy na genialny wręcz pomysł, że zrobimy sobie koszulki z logo naszej wyprawy. Każdy zamówi sobie po kilka i stroje mamy z głowy :)

I tak ni stąd ni zowąd przyszły święta, ale o tym pisaliśmy :)
Ponieważ ciągle nam mało "gotowania się we własnym sosie" Agnieszka (Makka)  już od kilku lat w pierwszą sobotę czerwca organizuje Święto Rodziny. Naszej zwariowanej rodziny :)
I znowu zjechaliśmy się do Oli i znowu każdy z należną paczuszką korków:


I znowu zabawa była przednia. Nawiązując już do wakacyjnych tematów był pociąg:


Była fala:


A to wszystko w rytm muzyki Tercetu Egzotycznego w wykonaniu... Baśki:


A propos wzruszenia i Baśki... w ostatnią sobotę wydaliśmy ją za mąż :)
Młodzi wyjechali w podróż poślubną,



 a my przystąpiliśmy do pracy. I tak Kaśka zajęła się pisaniem listów do odpowiednich władz i szukaniem kwater. sponsor czyli Ociec zbieraniem kasy, Ysek dopieszcza Groszka i wózek oliny, ja czyli cioćka zajęłam się częścią miękką czyli koszulkami i profesjonalnym opatuchaniem dla Oli, a Makka zamartwianiem czy wszystko się uda :)

P.S. Dziękujemy za przesympatyczny telefon i mamy nadzieję DO ZOBACZENIA!

Autor: Cioćka